piątek, 12 sierpnia 2016

Kawałek Hiszpanii- Guadalest

W dzisiejszym poście chciałabym opisać, coś czym w tym i w poprzednim lecie żyję- czyli kawałeczek Hiszpanii :)

Postów, stron, przewodników odnośnie samego Alicante jest pierdylion, więc nie będe się na tym skupiać. Czasem są jednak miejsca troszkę mniej popularne, mniej zatłoczone, czy po prostu trudniejsze do dojechania.

Gdy tu przyjechałam po raz pierwszy, szczerze- nie miałam zielonego pojecia na temat tego miejsca. Wiedziałam, że mówią tu po hiszpańsku, jest jakiś zamek na górce i plaża. Z czasem, z czasem... :)

Polecono mi, żeby w podróż po Costa Blanca udać się tramwajem... Jest to stuletnia linia tramwajowa jadąca wzdłuż wybrzeża- choć jest to jazda troszkę dłuższa, jest faktycznie bardzo urokliwa. Jazda poprzez tunele, mosty, prawie, że pustynie, wioski, cały czas z widokiem na morze- raz skały, klify, innym razem plaże :)
Po drodze widzieliśmy konie, osiołki, zające oraz ptaka dudka :)


Na pierwszy rzut z tego wyjazdu przedstawiam Guadalest :)
Jest to zameczek w górach wybudowany przez Maurów w XVIIIwieku. Obecnie jest to częściowo ruina zniszczona przez wojny i trzęsienie ziemii, ale mimo to jest niesamowicie atrakcyjnym miejscem.
Góry, w których się znajduje także mnie osobiście wprawiają w zachwyt. Nie wiem czy wędrówka tam w środku lata byłaby dobrym pomysłem, ale gdybym znalazła się w tym miejscu zimą- z pewnością tam pójdę!



Koło zamku znajduje się jezioro z niesamowitym kolorem wody. Dokładnie takim jak na zdjęciach.


Samo miasteczko także jest bardzo urocze.




 Co do tłumów- chyba zależy. Za pierwszym razem byłam w weekend i było trochę ludzi, ale bez przesady. Za drugim przyjechałam w pierwszą lepszą środę i wbrew pozorom trochę zatłoczone było.
Jest to dość popularna baza wypadowa z Benidormu, z którego, w przeciwieństwie do Alicante, trochę łatwiej się dostać.


Co tam w ogóle zobaczyliśmy? Aby dostać się na zamek najpierw trzeba przejść przez jego wnętrza, co przypomina typowe muzea starych zamków i kamienic- ładnie urządzone, z superstarą biblioteką, która wywarła na mnie największe wrażenie. Nieustannie też w jednej z sal znajduje się jakaś wystawa, czy to fotografii, czy obrazów, niekoniecznie związanych z Guadalest.



 Oprócz tego- całe multum muzeów. Nie miałam okazji zwiedzić wszystkich, weszłam tylko do muzeum miniatur i gigantów- wspaniałe rzeźby wykonane na miniaturowych przedmiotach takich jak główka od szpilki, czy włos.





To były naprawdę bardzo miłe dwie godziny :) Niestety, żeby jechać na dłużej trzeba liczyć na coś innego niż transport publiczny. Autobus jeździ tylko raz dziennie. Wyjeżdża z Benidormu ok. 10:00 (w zależności na którym przystanku na niego czekamy. W naszym wypadku bezpośrednio przy stacji tramwajowej z Alicante- i za pierwszym moim razem był ok. 10:15, za drugim około 10:35- tu je Hiszpania, tu nic nie zaplanujesz na czas :D).

Autobus wraca o godzinie 13:00- choć jeśli się spóźni (tak jak w wypadku naszego drugiego wyjazdu aż o 10:35) to kierowca informuje, że odjedzie trochę później, żeby mieć czas na zwiedzanie. 
Droga Benidorm-Guadalest trwa pół godziny.




I mały creepy akcent:


Podsumowując nasz wyjazd:

Czasowo:
8:13-9:23- Alicante (Mercado)->Benidorm czyli trochę ponad 1h
10:35-11:05 Benidorm-Guadalest czyli 0,5h

Na miejscu do godziny 13:30 w naszym drugim (spóźnionym) przypadku :)

Finansowo:
Dojazd 3,75eur tramwaj Ali-Beni
3,5 autobus Beni-Guad w jedną stronę +3,5 w drugą.
Wstęp do muzeum i zamku- 4eur
+opcjonalnie muzea, kawiarnie itd ;) część muzeów jest darmowa.


Celowo nie piszę drogi powrotnej, bo... na tym nie poprzestaliśmy :)

¡Adios!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz